![]() |
Pragnienie słońca - nawet tego przez szybę |
Ta sobota była ciepła i słoneczna. Zapakowaliśmy Majka do transportera i pojechał do lekarza. Nasze zwierze zazwyczaj nie ma problemu z bezpośrednim kontaktem, natomiast gdy tylko dotknął go pan doktor, Majek pochował się jak scyzoryk. Jako że faktycznie pazury i dziób wymagały liftingu (nie był to jednak nasz próżny wymysł, ha!), lekarz zabrał Majka do gabinetu zabiegowego a my sobie czekaliśmy w poczekalni. Czy ktokolwiek przypuszczał, bo ja na pewno nie, że dziób żółwia piłuje się wiertłem dentystycznym?? Mnie to zaskoczyło, taki też dźwięk dobiegał zza drzwi. Po kilku minutach dostaliśmy swojego gadzika z powrotem. Lekarz miał tylko jedną ripostę :
- Macie na prawdę silnego żółwia.
-Wiemy :))))
Tak też przypuszczałam, że nasz temperamentny Majek nie da się z łatwością ciąć
jakiemuś obcemu:)) Weterynarz musiał się nieźle namęczyć, żeby dostać się do pazurów i dzioba naszego zwierza, a ten na sam koniec uraczył go jeszcze kupą. Wyszło z niego niezłe gadzisko.
![]() |
A jak tu będę to nigdzie nie pójdziesz beze mnie?? |
Resztę dnia spędziliśmy na działce. Grillowaliśmy na przemian z chodzeniem za Majkiem. Musiał na nowo odkryć każdą grządkę i kawałeczek zieleni w pobliżu. Jak jechaliśmy, jeszcze tylko przez chwilę spoglądał na nas swoimi czarnymi oczami z wyrzutem, jak mogliśmy go oddać w ręce jakiegoś obcego robiącego krzywdę.
Może zwierzęta to czują? Że weterynarz to mimo wszystko, niestety czasem, coś na
kształt umieralni? Przed nami wychodził z gabinetu jakiś zapłakany człowiek, a za nim nasz lekarz z nieprzytomnym króliczkiem na rękach. Było mi smutno na ten widok. Czy to złe fluidy? Psy podobno to mają - skuczą i uciekają z auta, kiedy czują wizytę u lekarza (mam kilka psów w rodzinie, stąd info). A Majek? Majek chyba też ma... Tylko że z transportera nie ucieknie. No ale muszę przyznać, że mu to wyszło na dobre. Wydaje mi się, że chodzi jakoś tak mniej koślawie i wygodniej mu kąsać jedzenie. Każdemu polecam taką metamorfozę.
![]() |
A jakbym się schował do torby to mnie weźmiesz? |
Nasze zwierze ogólnie ostatnio przesiaduje na balkonie albo łazi i żebra o spacer. Chodzi nam po stopach, tuli się do butów i pcha do pozostawionych na podłodze toreb. Wszystkie zamieszczone zdjęcia tu dziś nie są ustawiane, wynikają z naturalnych
skłonności naszego gada do akrobacji;) W naszym przypadku zabetonowany balkon to podstawa. Inaczej pewnie Majek by nam obgryzł nogi do kosteczek. Jesteśmy zmuszeni zostawiać go z możliwością wejścia na balkon.
![]() |
Śpioch z opiłowanym dziobem (terrarium, pod kryjówką) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz