piątek, 5 lutego 2016

Jak oglądamy wieczorem tv z żółwiem


Jest miły piątkowy wieczór. Jeśli nie wychodzimy, to jak inaczej można miło spędzić czas? Ja lubię się wyłożyć przed telewizorem i oglądać odcinek za odcinkiem tego, czym akurat jestem zafascynowana. Niestety (albo stety) mam dużą słabość do seriali, ale Boże broń, nie polskich. 90% kinematogaficznego relaksu przechodzi u nas w domu przez komputer, magicznym kablem, do telewizora. Dobrze, jak są to całe sezony, ale gorzej, kiedy czekamy z odcinka na odcinek (a potem jeszcze na polskie napisy ehhh szkoda gadać). Ale ja tu nie o tym chciałam pisać. Chociaż przecież to blog także o mnie więc dygresje się będą zdarzały. Ale...
Jak włączyć w taki przyjemny rytuał naszego skorupiastego przyjaciela? Majek jako zmiennocieplny pragnie (czy kogoś to zaskoczy?)... ciepła. Więc kiedy go już wytargaliśmy spod samego środka łóżka, gdzie postanowił sobie zasnąć po obejściu całego mieszkania, z przyjemnością utulił się na moim brzuchu i pobierał ciepło. 
Czemu lubię ten sposób oglądania telewizji? Bo miło mieć Majka blisko, kiedy nie gryzie i rozkosznie się przeciąga przez sen. A co się dzieje kiedy na chwilę odsłonimy kocyk? Właśnie postanowiłam to udokumentować. 
Na początek mamy przebudzenie i sprawdzanie węchem, gdzie się jest. Myślę że Majek zna mój zapach więc nie ucieka, ani się jakoś nie stresuje. Poza tym widać, jak po chwili kiwa mi głową na powitanie, a nawet próbuje ukąsić w palca. Taaaaak - Majek zna palce, które gryzie:) A co się przewija przez całą tą domową produkcję filmową? Majek daje się głaskać. Oczywiście tu nakiwa, tu gryźnie, tu schowa na chwilę głowę, ale w ostatecznym rozrachunku nie przeszkadza mu głaskanie i ciepła bliskość mojego ciała. I kocyk. Skomplikowane jest to moje zwierze. Raz jest fighterem, a raz małym kochającym stworkiem oglądającym telewizję spod kocyka. Cały Majek. 

Help! Mój żółw na mnie kiwa ;)


W zasadzie to chyba nie potrzebuję pomocy z tym całym kiwaniem. W pełni akceptuję to, że mój żółw wraz z okresem dojrzewania zaczął na nas kiwać. Najczęściej kiwa i przyspiesza, idzie w stronę naszych kończyn albo (jeśli jest w strefie dostępu) ... nosa. Mam wrażenie, że jest to próba pokazania CZEGOKOLWIEK. Kiedy rano do niego zaglądam i mówię "cześć" zapalając światło, mam nadzieję że ten gest jest miłą odpowiedzią. Czy Majek chce kontaktu z nami? To jest chyba nieunikniony wniosek i jeszcze jeden argument na to, że hodowla żółwia nie ogranicza się do obserwowania zza szyby. Żółw nie chce być cichym domownikiem którego nikt nie rusza i nic do niego nie mówi. On potrzebuje uwagi i chce pokazywać swoje emocje, zamiary, chęci. Ja mam tego chyba z 500% normy, ale przez to jestem tak zapatrzona w swoje zwierzę i nie zamieniłabym go na żadne inne. 
 Dla mnie zawsze to całe kiwanie jest sygnałem typu "widzę cię, wiem co robisz i ja też chcę". Jakiś sposób na wymuszenie kontroli nad rodzinnym stadem? Być może, ale niestety nie spotkałam się z podobną gestykulacją u innych żółwi. Albo żaden tak nie robi, albo ludzie nie chcą się tym chwalić. Nasz zaprzyjaźniony Pan ze sklepu zoologicznego też się nie spotkał z kiwaniem. Podobno takie gesty wykonują czasem jaszczurki, ale nie gady i to z gatunku Testudo
Żółw może być także elementem szopki bożonarodzeniowej
Może mało ich widziałam, albo za mało czytam forów na ten temat... ale przyznaję, że ta forma przekazu informacji mnie zraziła. Mam osobiste wrażenie, że ludzie na forach o żółwiach wciąż się oskarżają o złe żywienie albo złe warunki stworzone dla swoich pupili. Ogólnie aż strach się wypowiedzieć, bo nagle zostajesz dręczycielem żółwia i to jeszcze z piętnastoma wykrzyknikami na koniec każdego oskarżającego zdania. A gdzie radość poznawania i próby zrozumienia swojego zwierzątka? Ludzie mają sztywne zasady i nie dopuszczają myśli, że gad może sam chcieć pokazać na co ma ochotę. Co zjeść, gdzie iść, spać czy nie spać. Dlatego nigdy się za żadnym forum nie zalogowałam. 
.... a tu z kolegą murzyńskim pastuszkiem
Zawsze mamy trochę rozrywki z dziwnego zachowania Majka. No bo skoro energicznie porusza głową w górę i w dół to znaczy, że o cokolwiek go nie zapytam, to się zgodzi. Czasem jak mi się pląta pod nogami podczas gotowania pytam go, czy przypadkiem nie ma ochoty na zupę żółwiową. Oczywiście, że jest na "tak". Majkowi wmówisz wszystko i zawsze będzie chciał ;)