piątek, 8 stycznia 2016

Jak Majeczka nieoczekiwanie została Majkiem

Powrócę wspomnieniami do sklepu zoologicznego, kiedy nasz wybrany żółwik siedział mi już na ręce i wypełnialiśmy dokumenty legalnego zakupu. Oczywiście obejrzeliśmy go z każdej strony pod kątem zdrowia... no i też chcąc nie chcąc oceniliśmy jego ogonek. Majek był wtedy malutki, zajmował niecałą środkową część dłoni, więc wyobraźcie
Mała Majeczka w koszyku - idziemy na spacer
sobie, jak niewielkie miał też wtedy narządy płciowe. Przyznaję, że nastawiałam się na to, żeby kupić samiczkę. Nawet już chyba zaczęłam nazywać tego małego wystraszonego kamyczka per "Majeczka". Pani ze sklepu również nie wyprowadzała mnie z błędu mimo, że u tak małych żółwi najzwyczajniej nie da się określić płci. Tak więc Majeczka - dziewczynka pojechała ze mną do domu i tak sobie razem żyłyśmy przeszło 3 lata. Moja "samiczka" rosła a w raz z nią... ogonek.

Już po ślubie, kiedy przeprowadziliśmy się do miasta, można było mieć podejrzenie, że kształt ogona Majeczki nie jest trójkątny, ale coraz bardziej się wydłuża. Tłumaczyłam to sobie dobrym stanem zdrowia mojego zwierzątka. Tylko Andrzej coraz częściej się ze mnie wyśmiewał, że sobie wmawiam... no bo co tak może wystawać samicy podczas coraz częściej pojawiających się zachowań godowych? Macica? Jajniki? Długo szłam w zaparte, aż nadeszła przełomowa wiosna 2013. Wtedy usłyszeliśmy pisk. Regularne piszczenie. Nasze zwierzątko uprawiało zwierzęcą miłość z kulką skarpetek wydając z siebie odgłosy jak w National Geographic po 22.00. Co chwilkę zmieniało pozycję i podgryzało swojego flanelowego partnera. Dyszało i piszczało. 
Kwintesencja prawdziwego brudnego samca
Po tym wydarzeniu ja też przestałam się opierać wnioskom wypływającym z natury.
Duży Majek na spacerze wersja light
Zmodyfikowaliśmy imię naszego dorodnego samca na Majek. Wkrótce przekonaliśmy się, że nasz chłopczyk potrzebuje dużo fizycznej miłości. Często najbardziej prozaiczne domowe odgłosy przeszywał pisk... a potem odkrywaliśmy coraz to nowe partnerki naszego żółwia: skarpetki, kocyki, bluzy, kapcie, wystający kawałek kapy na podłodze, a w tym roku szopka pod choinką (mimo tego, że jest środek zimy). 

Przynajmniej wiem, że mam zdrowego fizycznie osobnika, skoro jego układ hormonalny daje o sobie znać. Powinnam się była zresztą domyślić, bo żółwie osiągają dojrzałość właśnie po około 5 latach. 
Myślę o partnerce dla Majka, ale trochę przeraża mnie to, że jest całkiem spory w porównaniu do żółwików, jakie spotykam w sklepach zoologicznych. A najwięcej wątpliwości budzi u mnie fakt tego gryzienia i autorytarnego stosunku nawet do nas, a co dopiero do hipotetycznej, małej żółwicy, którą moglibyśmy kupić. Aczkolwiek nie będę ukrywała, że jednym z moich marzeń jest drugi żółw. W przyszłości. 

2 komentarze:

  1. warto poczytać i poszukać informacji na temat tych zwierzaczków i ich zachowań, czy są stadne czy samotniki, nie warto fundować kolejnego byleby tylko zaspokoił Majek swoją rządzę, lepiej niech się zajmie skarpetką :P a jak już się dowiesz to w razie potrzeby kolega?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żółwie mogą żyć w kilka nawet w jednym terrarium... Ale raczej u mnie drugi żółw to będzie drugie terrarium. Majek to rozpuszczony jedynak😈

      Usuń